Metoda Helen Doron opiera się na pozytywnym wzmacnianiu uczniów oraz powtarzalnym słuchaniu materiałów językowych. Pozytywnych wzmocnień udziela swoim ucznio Zgodnie z Waszą prośbą postanowiłam napisać o niektórych zasadach obserwacji śluzu, które zostały wprowadzone w Creighton Model System. Jestem dość mocno ograniczona w przekazywaniu wiedzy, jako że metoda ta objęta jest prawami autorskimi, a uczyć się jej można wyłącznie z wykwalifikowanymi instruktorami. Gorąco to polecam, ponieważ instruktorzy CrMS są bardzo dokładnie szkoleni, obowiązują ich międzynarodowe standardy oraz dostosowują przebieg spotkań do indywidualnych potrzeb kobiety lub pary. Nie wyobrażam sobie dobrego nauczenia się tego systemu obserwacji bez spotkań z instruktorem, których aktualną listę możecie znaleźć tutaj. Pełne szkolenie to osiem spotkań – pierwsze cztery odbywają się co dwa tygodnie, kolejne po miesiącu, a ostatnie trzy co trzy miesiące. Zaplanowane są również późniejsze spotkania co pół roku, aby weryfikować wiedzę lub dostosowywać metodę do zmian sytuacji życiowej. Twórcom metody zależy na tym, by osoby uczące się nie pozostały bezradne wobec swojego cyklu, dlatego nauka jest tak rozłożona w czasie. Jej koszt jest zdecydowanie wyższy niż kurs jakiejkolwiek innej metody, bo ok. 150zł za spotkanie w zależności od tego, gdzie się uczymy, jednak ja uważam to za plus. Być może jest to czynnik ograniczający dostęp, ale osobiście cieszę się, że wreszcie wiedza z zakresu rozpoznawania płodności zaczęła być odpowiednio ceniona. Czułam się zobowiązana przekazać Wam powyższe wiadomości, a teraz postaram się wyciągnąć z własnego, póki co trzymiesięcznego doświadczenia z tą metodą wskazówki, które mogą przydać się każdej z Was przy obserwacji zewnętrznego śluzu szyjkowego. No właśnie – przede wszystkim oceniamy wyłącznie zewnętrzny śluz. W metodzie angielskiej nie wymienia się żadnych przeciwwskazań do badania szyjki macicy i śluzu wewnętrznego, Rotzer poleca obserwować ten wskaźnik wyłącznie wtedy, gdy śluz nie pojawia się w przedsionku pochwy, w Creightonie zaś mamy zalecenie, by w ogóle nie interesować się tym, co w środku. Nie interesujemy się też wydzieliną na bieliźnie lub wkładce. Twórcy CrMS w ogóle nie polecają stosowania wkładek, zwłaszcza tych pachnących, ponieważ zawarte w nich związki chemiczne mogą zaburzyć funkcjonowanie szyjki macicy. Inne zalecenia to rezygnacja z płynów do higieny intymnej, zbyt obcisłych spodni (szczególnie dobry czas teraz na dostosowanie się - nośmy sukienki i spódnice!), zakładanie bawełnianej bielizny i to raczej pełnych fig niż stringów, ponieważ bakterie z odbytu mają wyjątkowo łatwy transport w stronę pochwy w przypadku używania tych drugich. Z tego samego powodu po oddaniu moczu lub kału, należy przecierać się papierem zawsze od przodu do tyłu. Po pierwsze nie przenosimy bakterii, po drugie łatwiej zbiera się śluz z przedsionka pochwy. Najlepiej wybrać papier biały, bez wzorów. Dlaczego taki? Żeby wyraźnie widzieć, co jest na tym papierze, bo w CrMS oceniamy śluz wyłącznie na tej podstawie. Przy każdej wizycie w toalecie zawsze przed i po oddaniu moczu czy kału oraz przed i po kąpieli sprawdzamy, czy coś znajduje się w przedsionku pochwy. W ten sposób zwracamy uwagę wyłącznie na „świeży” śluz i możemy wiarygodnie określić jego kolor i konsystencję. Jak w każdej innej metodzie obserwując w ciągu dnia śluz zwracamy uwagę przede wszystkim na ten o cechach najbardziej płodnych, który w CrMS nazywa się peakowym (szczytowym). Do cech peakowych zalicza się: Lubrykacja przy przecieraniu papierem (wyraźnie odczucie poślizgu) Kolor przejrzysty lub półprzejrzysty Rozciągliwość powyżej 2,5cm Mówi się, że w zdrowym, typowym cyklu innego rodzaju wydzieliny nie powinny występować. Idealny cykl wg CrMS to taki, w którym wszystkie dni poza miesiączką i kilkoma dniami śluzu peakowego przed owulacją są suche. Przy czym suchość nie dla każdej kobiety oznacza to samo. Dla jednej będzie to rzeczywista suchość, dla innej np. stałe odczucie wilgotności. Chodzi o podstawowy model niepłodności, który pozwala korzystać z każdej fazy niepłodności przedowulacyjnej w podobny sposób, jaki w metodach objawowo-termicznych opracowano dla sytuacji szczególnych takich jak okres poporodowy czy premenopauza. Ale przecież każda kobieta jest sytuacją szczególną, dlatego każdą należy traktować indywidualnie. :),/p> A co jeżeli inne wydzieliny występują? Warto się zastosować do podanych już wyżej wskazówek higieny intymnej. Pochwa jest organem samoczyszczącym się, więc naprawdę nie potrzebuje szczególnego rodzaju płynu, wystarczy woda do mycia tej okolicy. Warto również wyeliminować z diety wszystkie rafinowane produkty, jak biały cukier czy biała mąka, zrobić sobie testy na nietolerancję pokarmową. Tak jak nie można zakładać, że nieregularne cykle to norma, tak nie można przymykać oka na inne niż peakowe wydzieliny z pochwy. Należy szukać przyczyn ich występowania i je eliminować. CrMS został stworzony przede wszystkim dla profilaktyki i diagnostyki zdrowia kobiety, w drugiej kolejności dla zarządzania płodnością. Zmiana myślenia z „czy ten dzień jest płodny” na „czy ten dzień jest zdrowy” przynajmniej dla mnie jest bardzo korzystna. Z zupełnie inną uwagą przyglądam się teraz swojemu śluzowi, a obserwacje na nowo zaczęły mi sprawiać wielką frajdę, czego życzę każdej z Was, jeszcze raz polecając indywidualną naukę CrMS. :) Pozdrawiam - Cynosia, ekspert Ćwiczcie mięśnie Kegla! To głębokie mięśnie dna miednicy, te, które pracują wtedy, gdy zatrzymujecie strumień moczu. Dzięki tym ćwiczeniom więcej śluzu pokaże się na zewnątrz, nie mówiąć już o tym, że silne mięśnie Kegla zdecydowanie ułatwiają porody i poprawiają jakość współżycia. :) Rzęsy 3D - efekt przed i po, opinie, cena i na czym polega metoda 3D. 26 maja 2023. Przedłużanie rzęs metodą objętościową 3D ma bardzo dobre opinie i daje spektakularny efekt zagęszczenia na oku. Odpowiemy na wszystkie pytania: jak wygląda zabieg z wykorzystaniem metody 3D, ile powinien kosztować i czy warto go wykonać.
Naprotechnologia to oparta na naturalnych sposobach metoda planowania rodziny, która obejmuje leczenie niepłodności. Została opracowana w 1991 roku przez Thomasa W. Hilgersa i wykorzystuje przede wszystkim dokładną analizę naturalnego cyklu menstruacyjnego kobiety. Czy naprotechnologia rzeczywiście może pomóc w leczeniu niepłodności? Jakie badania się wykonuje? Jakie są jej zalety? Odpowiedzi znajdą się w tym artykule. Na czym opiera się naprotechnologia Naprotechnologia z języka angielskiego Natural Procreative Technology, jest to tzw. metoda naturalnej prokreacji, stosowana jako naturalna sposób antykoncepcji, oraz wspomagająca wykrycie przyczyn niepłodności. Ma ona pomóc parom, borykającymi się z problem z zajściem w ciąże. Naprotechnologia oparta jest na modelu płodności Creightona, który ma na celu dokładną analizę cyklu menstruacyjnego u kobiety i wykrycie ewentualnych zaburzeń. Dodatkowo wykonywana jest diagnostyka ginekologiczna, endokrynologiczna, metaboliczna, immunologiczna oraz genetyczna. Analizowana jest również jakość spermy i ruchliwość plemników, których zaburzenia mogą spowodować niepłodność. Dzięki temu możliwe jest wykrycie różnorodnych zaburzeń uniemożliwiających zajście w ciąże oraz dobranie odpowiedniej metody leczenia indywidualnie do potrzeb. Pomoc specjalistów od naprotechnologia znajdziesz na Czym jest model płodności Creightona? Model płodności Creightona CrMS to metoda rozpoznawania płodności, oparta na obserwacji naturalnych procesów, jakie zachodzą w organizmie podczas cyklu miesiączkowego. Przez 24 miesiące kobieta obserwuje, ocenia i zapisuje takie objawy jak: Wygląd oraz obfitość śluzu szyjkowego;Temperaturę ciała w poszczególnych fazach cyklu;Obfitość i długość krwawienia miesiączkowego;Plamienia i krwawienia pomiędzy miesiączkami;Długość trwania poszczególnych faz cyklu. Na podstawie uzyskanych wyników obserwacji oraz dodatkowych badań zleconych przez specjalistę możliwe jest wykrycie przyczyn niepłodności, oraz wybór właściwego leczenia. Standardowo stosowane są takie metody jak: drobne zabiegi chirurgiczne;terapia hormonalna;leczenie ginekologiczne. Zalety naprotechnologii Przede wszystkim naprotechnologia jest metodą w 100% naturalną. Odpowiednio przeprowadzona obserwacja i badania pomagają wykryć i dobrać właściwą metodę leczenie, przy wielu zburzeniach ginekologicznych, między innymi: endometriozie;policystycznych jajnikach;torbielach na jajnikach;bolesnych miesiączkach. Wykorzystanie naprotechnologii umożliwia również wykrycie przyczyn niepłodności, które nie mają podłoża fizjologicznego lub anatomicznego, takich jak: stres;złe odżywianie;nieodpowiedni tryb życia. Kiedy naprotechnologia nie przyniesie oczekiwanych rezultatów? Należy zauważyć, że lekarze ginekolodzy podkreślają, że naprotechnologia jest niezwykle skuteczną, bo aż w 97% przypadków metodą diagnostyczną, jednak nie daje szansy na wyleczenie niepłodności wynikającej z takich przyczyn jak: Zaburzenia immunologiczne – tzw. niepłodność immunologiczna jest przyczyną problemów z zajściem w ciąże nawet u 10% – 15% jajników;Brak jajowodów;Brak macicy;Zaawansowana endometrioza;Zaburzenia w budowie anatomicznej zarówno u kobiety, jak i u mężczyzny. Wynika to przede wszystkim z faktu, że naprotechnologia ma na celu naturalne poczęcie dziecka, dedykowana jest między innymi osobom, które z powodów wiary, nie chcą korzystać z innych metod leczenia. Trzeba również pamiętać, że jest ona niezwykle czasochłonna, ponieważ proces diagnostyczny trwa około 24 miesięcy. Naprotechnologia w Polsce W Polsce w 2016 roku naprotechnologia została wprowadzona w Programie „Kompleksowa Ochrona Zdrowia Prokreacyjnego w Polsce”, której celem jest zastąpienie programu in vitro. Jej propagatorką jest Małgorzata Kożuchowska. Należy jednak podkreślić, że naprotechnologia nie jest metodą in vitro i nie jest w stanie jej w 100% skutecznie zastąpić. Wskazywać mogą na to między innymi dane statystyczne urodzin z wykorzystaniem obu metod. Przeprowadzone w 2018 roku badania wykazały, że dzięki naprotechnologii w ciągu 2 lat urodziło się 70 dzieci, z in vitro zaś w podobnym czasie na świat przyszło ponad 4 tysięcy dzieci. Różnica jest znaczna. Czy to oznacza, że nie warto korzystać z naprotechnologii? Oczywiście, że nie. Naprotechnologia, jak już wcześniej zostało omówione do niezwykle skuteczna metoda diagnostyczna, która pozwala na małoinwazyjne i naturalne ustalenie przyczyn niepłodności. Warto pamiętać, że ustalenie właściwego źródła problemu umożliwia dobranie najlepszej i najskuteczniejszej metody leczenia. Jaka to będzie metoda, zależy już od lekarza i rodziców starających się o dziecko.
Irydologia jest metodą medycyny alternatywnej. Wywodzi się ze starożytnych Chin, Indii oraz Japonii. Polega na ocenie wyglądu tęczówki oka i odczytaniu z niej stanu zdrowia osoby badanej oraz predyspozycji do niektórych chorób. Należy mieć świadomość, że irydologia nie jest uznawana przez medycynę konwencjonalną. Na czym polega

W Polsce przyjęto ostatnio ustawę regulującą kwestie związane z zapłodnieniem pozaustrojowym in vitro. Czym tak naprawdę jest in vitro i jak się odbywa? Czy rzeczywiście daje szansę niepłodnym parom na trwałe wyleczenie i jaką ma skuteczność? Polecam poniższy artykuł dra Tadeusza Wasilewskiego, który zajmował się tą techniką przez 14 lat swojej praktyki lekarskiej i opisuje szczegółowo procedurę in vitro i związane z nią aspekty etyczne. autor: Tadeusz Wasilewski Jest niepodważalnym faktem naukowym, że życie ludzkie zaczyna się w momencie poczęcia. Trzeba pamiętać, że w metodzie in vitro, aby powołać do życia jedno dziecko, niszczy się statystycznie od pięciu do sześciu innych istnień ludzkich. Ukończyłem studia w 1984 roku. Zanim zająłem się niepłodnością profesjonalnie, specjalizowałem się w położnictwie i ginekologii. Zrobiłem pierwszy i drugi stopień specjalizacji i w 1993 roku, po kilkuletniej pracy w szpitalu, przeszedłem do pracy w klinice leczenia niepłodności małżeńskiej. To była jedna z pierwszych prywatnych klinik w Polsce, gdzie leczenie niepłodności odbywało się wszystkimi dostępnymi metodami, jakie dzisiaj medycyna rozrodu oferuje małżeństwom, które nie mogą mieć dzieci. Ta moja praca trwała do 2007 roku, bo w tymże roku zrozumiałem dzięki działaniu Pana Boga, dzięki miłosierdziu Bożemu, że program in vitro to nie jest metoda, którą się powinniśmy posiłkować. Nie tylko ja, ale w ogóle wszyscy – cała medycyna. Wyszedłem na ulicę, nie wiedząc, co dalej będę ze sobą robił. To nie miało żadnego znaczenia – ja po prostu nie chciałem więcej niszczyć istnień ludzkich, które to niszczenie, niestety, w przebiegu programu in vitro, w metodzie zapłodnienia pozaustrojowego, odbywa się w sposób nieunikniony. Szukałem swojego miejsca – i to miejsce znalazłem. Pan Bóg mi pokazywał, codziennie, malutkimi kroczkami, jak mam dojść do tego, aby swoje doświadczenie wykorzystać dalej do pomocy małżeństwom, które cierpią z powodu niepłodności, tylko zupełnie już w innej metodzie – w metodzie, która szanuje każdą istotę ludzką, jej życie i jej niepłodności Powinienem zacząć od omówienia pewnej fizjologicznej prawidłowości. Mianowicie jeżeli małżeństwo, kobieta i mężczyzna, mają po 35 lat lub mniej i starają się o poczęcie dziecka, jeżeli są stuprocentowo zdrowymi ludźmi, to szansa na poczęcie w jednym cyklu miesięcznym kobiety wynosi około 20%. I wg definicji WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) te 20% każe czekać na poczęcie dziecka do roku. Jeżeli przez rok nie następuje ciąża, nie pojawia się nowa istota ludzka, rozpoznajemy niepłodność małżeńską. WHO wyszła z założenia, że jesteśmy całkowicie analfabetami, jeżeli chodzi o postrzeganie naszego organizmu, naszej płodności. Bo się okazuje, że jeżeli kobieta umie nadzorować swoją płodność, umie odróżniać w cyklu miesięcznym dni, które są najbardziej odpowiednie dla poczęcia nowego istnienia ludzkiego, no to wtedy szansa rośnie do 30%, czy nawet więcej. I wtedy okres oczekiwania na dziecko na pewno się skraca, nawet do pół roku. Niepłodność dzisiaj dotyka co piątą – szóstą parę małżeńską. Szacuje się, że w Polsce do 2 mln ludzi cierpi z powodu niepłodności małżeńskiej. Podobnie jest w każdej społeczności na kuli ziemskiej. Im ta społeczność jest bardziej rozwinięta, bardziej w naszym pojęciu cywilizowana, tym ta niepłodność pojawia się częściej. Nie jest to przypadek. Płacimy za rozwój cywilizacji tym, że stopień naszej płodności po prostu maleje. Wobec tego niezależnie, czy to jest skutek innych chorób, które istnieją, czy też byśmy o niepłodności mówili jako o chorobie, to jest to tak potężne zjawisko społeczne i rodzinne, że warto o tym mówić. Dlatego narodziła się nauka medyczna, która opowiada o niepłodności, która ją opisuje, znajduje jej przyczyny i sposoby, żeby ją eliminować. Właśnie ta gałąź medycyny nazywa się medycyną rozrodu. Ogólnie przyczyny niepłodności można zobrazować w sposób następujący: jeżeli przed nami siada sto małżeństw, dobranych losowo, które mają kłopot z poczęciem dziecka, to najprawdopodobniej u 40 z tych małżeństw znajdziemy przyczynę po stronie kobiety. U 40 z nich przyczyna będzie po stronie mężczyzny, a u 20 z tych stu małżeństw przyczyna będzie tkwiła i po jednej, i po drugiej stronie. Tak bardzo równo rysuje się ten podział. Gdybyśmy chcieli uszczegółowić te przyczyny, to trzeba powiedzieć, że czynniki hormonalne stanowią o 20 – 30% całej niepłodności małżeńskiej. Za czynnikami hormonalnymi kryje się przede wszystkim pojęcie kłopotów z jajeczkowaniem, z owulacją. Ale nie tylko. Bo przecież obniżona wartość nasienia męskiego często też może mieć podłoże hormonalne. Następne 20 – 30%, czyli taka sama liczba, to są czynniki mechaniczne, to znaczy: niedrożność jajowodów, obecność zrostów na miednicy mniejszej, czyli tam, gdzie jest usytuowany narząd rodny, jak również endometrioza. Czynnik męski stanowi do 40% całej niepłodności, czynniki immunologiczne natomiast 5% (według mnie nawet więcej). Niepłodność zatem jest konsekwencją „cywilizacji” w postaci chemizacji życia, używania syntetycznych wyrobów, włącznie z pokarmem. Poza tym są jeszcze czynniki nierozpoznane, które obejmują 10 – 20% niepłodności. To jest tzw. niepłodność idiopatyczna, czyli taka, której przyczyny lekarze nie mogą z niepłodnością Już wiedząc, czym jest ta niepłodność i jak często występuje, znając przynajmniej z grubsza przyczyny, lekarz zaczyna szukać sposobów, aby tę niepłodność eliminować. Dzisiaj medycyna rozrodu dysponuje trzema formami pomocy. Pierwsza forma polega na tym, że nadzoruje się przebieg cyklu miesięcznego kobiety (poprzez ocenę ultrasonograficzną, poprzez badanie ginekologiczne, poprzez ocenę aktywności hormonów płciowych w organizmie kobiety) w celu wskazania czasu, w którym normalne współżycie małżeńskie ma najwięcej szans doprowadzenia do poczęcia dziecka. Oczywiście cykl miesięczny kobiety można „uzbrajać”, posiłkując się lekami – czyli stymulować jajeczkowanie, dawać leki w drugiej fazie cyklu, już po owulacji, tzw. leki suplementujące tę drugą fazę cyklu. I to jest sposób absolutnie, całkowicie naturalny, przy bardzo dyskretnej pomocy medycyny. Sposób ten jest aprobowany również przez lekarzy naprotechnologów, nie budzi on jakichkolwiek zastrzeżeń etycznych, moralnych. Z tego sposobu wszystkie cierpiące na niepłodność małżeństwa najchętniej by korzystały. Jednak medycyna rozrodu idzie dalej. Wykonuje się te wszystkie obserwacje i zabiegi, ale dodatkowo współżycie małżeństwa w zaciszu domowym, w tej intymności, jest zastępowane przez wykonywanie sztucznej inseminacji – czyli przez podawanie nasienia męskiego na szyjkę macicy lub do jamy macicy (inseminacja domaciczna), lub bezpośrednio do jajowodu. Jest oczywiste, że w tym sposobie można używać nasienia męskiego należącego do obcego mężczyzny, nie męża. I medycyna rozrodu tak właśnie postępuje. Dawcą nasienia jest przeważnie mężczyzna do 35. roku życia, który jest „zdrowy” (wszystkich chorób się nie zbada, stąd ten cudzysłów), który ma prawidłową wartość nasienia, który na przykład 3 – 4 razy w miesiącu przychodzi do takiej kliniki parającej się leczeniem niepłodności małżeńskiej, oddaje nasienie, za co dostaje po prostu pieniądze. Ta druga metoda jest już nie przez wszystkich aprobowana i jest na pewno etycznie błędna. Kolejna metoda, trzecia, oferowana dzisiaj przez medycynę rozrodu to jest metoda najbardziej kontrowersyjna. Polega ona na zapłodnieniu pozaustrojowym i jest nazywana programem in vitro (IVF ET).Techniczny przebieg programu in vitro Jak przebiega program in vitro? Najpierw jest krótka diagnostyka (trwająca 2 – 3 godziny) w postaci wywiadu, badania ginekologicznego, ultrasonografii, badań hormonów, badania nasienia i pada stwierdzenie: „Należy posiłkować się zapłodnieniem pozaustrojowym, żeby państwu pomóc, bo inaczej pomoc nasza byłaby na pewno nieefektywna”. Jestem absolutnie przekonany, że dzisiaj program in vitro jest bardzo mocno nadużywany. W wielu przypadkach medycyna rozrodu wychodzi z założenia, że to nie musi być ciąża uzyskana w sposób naturalny – więc najlepiej zrobić program in vitro i uzyskać efekt w możliwie najkrótszym czasie. I wiele z tych małżeństw, nie mając zielonego pojęcia ani o powodach takiej propozycji, ani o innych możliwościach, po prostu zgadza się na in vitro. Co się dzieje dalej? Po badaniu parametrów nasienia lekarze mają wydruk wyniku, nasienie zaś trafia do inkubatora, gdzie jest przetrzymywane w specjalnych warunkach. Po wyrażeniu przez małżonków zgody na program in vitro nasienie to podlega kriokonserwacji, czyli jest zamrażane w temperaturze ciekłego azotu: –193°C. Na tym rola mężczyzny w programie in vitro się skończyła. On może sobie wyjechać na drugi koniec świata i wrócić za dwa lub nawet pięć lat, i usłyszeć gdzieś z drugiego pokoju „mama, czy to prawda, że ten człowiek to mój ojciec?”… Oczywiście w programie in vitro można się posiłkować nasieniem świeżym. Ale bardzo często używane jest to nasienie właśnie, które uległo wcześniej kriokonserwacji. Kobieta natomiast przechodzi przez dwa kolejne etapy programu in vitro. Najpierw jest etap farmakologiczny, kiedy kobieta ma codziennie podawane leki mające na celu wystymulowanie w jajnikach wzrostu, dojrzewania pęcherzyków, które są ciągle obserwowane. W konsekwencji powstają pęcherzyki Graafa, czyli takie twory w jajnikach, które zawierają w swoim wnętrzu dojrzałe komórki jajowe. W cyklu naturalnym powstaje jeden pęcherzyk Graafa. W programie in vitro tych pęcherzyków Graafa musi być więcej, bo musi być więcej komórek jajowych. Ten etap farmakologiczny trwa od 10 do 14 dni. Drugi etap polega na działaniu manualnym, technicznym. Kiedy lekarz na podstawie badań uzna, że już jest odpowiedni czas, igłą punkcyjną wchodzi przez sklepienie pochwy, pod kontrolą ultrasonografii, do jednego i do drugiego jajnika. Igłą punkcyjną przebija pęcherzyki i pobiera ich zawartość. W laboratorium specjalista wyszukuje w płynach pęcherzykowych komórki jajowe. Zawsze tych komórek powinno być więcej niż jedna, inaczej nie zostanie osiągnięty dobry skutek w programie in vitro. I następnie te komórki jajowe są łączone z plemnikami. Plemniki się rozmraża (część ich zginęła, ale były ich miliony, więc duża część jest żywych, ruchomych) czy też korzysta się ze świeżej porcji nasienia. W klasycznym programie in vitro na płytce szklanej pod mikroskopem w środowisku plemników zatapiało się komórki jajowe. I plemnik spontanicznie trafiał do jednej komórki jajowej, drugi plemnik trafiał do drugiej komórki jajowej - i tak dalej. Było to w jakimś stopniu naśladowanie tego, co się dzieje w naturze. Drugi sposób, nowszy, to są tzw. mikromanipulacje, czyli docytoplazmatyczna iniekcja plemnika do komórki jajowej (w skrócie IXI). To nie jest jakiś nowy program in vitro, tylko to jest pewna czynność, bardziej nowoczesna, w obrębie programu in vitro. Następnie te istoty ludzkie, powstałe w wyniku połączenia komórki jajowej z plemnikiem, są w odpowiednim środowisku przenoszone do inkubatorów. Okazuje się, że różnica 0,1ºC w inkubatorze na plus czy na minus prowadzi do śmierci tych zarodków, one się dalej nie rozwijają. I tu moja uwaga: gdybyśmy nawet chcieli zrobić taki, jak to mówią w środkach masowego przekazu, „kościelny” program in vitro, to po prostu nie jest to możliwe, bo aparatura, urządzenia są zawodne. Wystarczy, że wyłączą prąd, wystarczy, że wystąpi drobna nieprawidłowość w działaniu aparatury lub ktoś przez nieuwagę popełni jakiś drobny błąd – i wszystkie istnienia ludzkie, które sztucznie powołaliśmy do życia, po prostu zginą. A zatem nie ma możliwości wykonywania programu in vitro bez ryzyka zadania śmierci istotom człowieka w pierwszych dniach jego istnienia Jak się dalej toczą wydarzenia w życiu nowego człowieka, poczętego na szklanej płytce w laboratorium? W pierwszej dobie ogląda się te istnienia ludzkie i ktoś, kto się na tym zna, mówi: „Są zapłodnienia”. W drugiej dobie, czyli po 48 godzinach od momentu połączenia komórki jajowej z plemnikiem, zarodek ludzki jest czterokomórkowy. Nastąpiły dwa podziały i są cztery komórki – komórki zarodka ludzkiego są nazwane blastomerami i taki zarodek składa się z czterech blastomerów. W trzeciej dobie, czyli po 72 godzinach, zarodek ludzki składa się z 8 komórek – z ośmiu blastomerów. I w piątej dobie to już jest blastocysta – to już bardziej zaawansowane stadium rozwoju człowieka. I w tej drugiej, trzeciej albo piątej dobie następuje wybór przeważnie dwóch najlepszych zarodków. Na jakiej podstawie? Podstawą są trzy warunki: tempo rozwoju zarodka, symetryczność komórek i ziarnistość. Wybór tych dwóch zarodków wcale nie musi być trafny i niejednokrotnie życie pokazuje, że nie był trafny... Co się dzieje z pozostałymi zarodkami? Mówi się o nich, że to są zarodki nadliczbowe. Ja się bardzo z tego powodu burzę, bo to są po prostu „nadliczbowi” ludzie! To są po prostu istnienia ludzkie w pierwszym stadium rozwoju, w początkowym stadium rozwoju. Żeby chociaż trochę zachować się elegancko i poprawnie etycznie, to medycyna rozrodu wymyśliła również dla zarodków kriokonserwację. Jest napisany odpowiedni program komputerowy, który steruje krokami zamrażania zarodka ludzkiego. Zamrożone istoty ludzkie mogą być przetrzymywane w temperaturze ciekłego azotu przez wiele lat, czas przechowywania generalnie nie ma znaczenia. Ma znaczenie etap zamrożenia i potem rozmrożenia. I okazuje się, że zarodek ludzki w większości przypadków nie przeżywa tych etapów zamrażania i rozmrażania... Po prostu większość zarodków ginie. To trochę tak, jakbyśmy dzisiaj musieli nagle bez przygotowania przebiec maraton – to jest zamrożenie, i drugi maraton – rozmrożenie. Proszę sobie wyobrazić, co z nami by się działo po przebiegnięciu bez uprzedniego treningu ponad 42 km. Nic dziwnego, że w kriokonserwacji zarodki ludzkie w 70 – 90% po prostu giną. Kiedy już są wybrane te dwa zarodki, wykonuje się tzw. embriotransfer i one trafiają do jamy macicy. Teraz kobieta wyjeżdża do domu, przyjmuje leki i po czternastu dniach wykonuje test ciążowy – albo z moczu, albo z krwi. Dzwoni do lekarza, który przeprowadzał procedurę zapłodnienia pozaustrojowego, i mówi: „Powiodło się” albo, niestety, płacze i mówi: „Nie powiodło się”. W tej drugiej sytuacji lekarz sobie przypomina o zamrożonych zarodkach. Wtedy można już nie indukować jajeczkowania, nie stymulować, nie przeprowadzać na nowo całego procesu farmakologicznego, można nie robić punkcji jajników, nie łączyć komórek jajowych z plemnikami, tylko przygotować jej organizm i w odpowiedniej fazie cyklu transferować zarodki, które uprzednio były zamrożone. Ale transferować można tylko żywe zarodki, tymczasem się okazuje, że pacjentka przyjeżdża na ten transfer po przygotowaniu, rozmrażamy te zarodki i dwa z nich w jednej pajetce po prostu nie żyją. Wyciąga się następną pajetkę: dwa – jeden żyje, drugi nie żyje… No i ten żywy jest podany do jamy macicy. A zamrożone były wszystkie żywe... Niestety, tak wygląda typowa praktyka programu in vitro. Trzeba też wiedzieć o tym, że po transferze zarodków, które uprzednio były mrożone, sukces jest minimalny w porównaniu do tego jak gdyby „świeżego” programu in vitro. Sukces rozumiany jako urodzenie całkowicie zdrowego dziecka...Konieczność zabijania w programie in vitro W medycynie rozrodu boimy się dwóch powikłań, dwóch rzeczy nie dopuszczamy. To jest zespół hiperstymulacji jajników i to są ciąże mnogie. Zespół hiperstymulacji jajników jest to powikłanie, do którego dochodzi tylko wtedy, kiedy zabieg się udał i pacjentka jest w ciąży. Na tym polega nieszczęście tego zespołu. Rozwija się ciąża, już bije serduszko u dzidziusia w jamie macicy, lekarz i rodzice już to widzą w ultrasonografii, a jajniki kobiety powiększają się, dochodzi w nich do powstania torbieli, większych czy mniejszych, pojawia się płyn w jamie brzusznej, pojawia się płyn w jamach ciała – w jamie opłucnowej, w jamie osierdziowej – dochodzi do zaburzeń wieloelektrolitowych, dochodzi do niedobiałczenia organizmu kobiety, dochodzi do zaburzeń układu krzepnięcia i do zagrożenia zdrowia i życia kobiety. Zespół hiperstymulacji jajników może powstać przy użyciu każdego z trzech sposobów leczenia. Jeżeli lekarz naprotechnolog daje leki stymulujące jajeczkowanie, musi się liczyć z tym, że czeka go powikłanie w postaci zespołu hiperstymulacji jajników. Ale zespół ten wystąpi sto tysięcy razy częściej w programie in vitro. Dlaczego? Właśnie dlatego, że tutaj dąży się do wyhodowania nienaturalnie dużej liczby pęcherzyków jednocześnie. Gdyby program in vitro był wykonywany na pojedynczym pęcherzyku z jedną komórką jajową, to szanse powodzenia byłyby mniejsze niż 5%. A cena programu in vitro zostawałaby ta sama. Wobec tego dzisiaj ośrodki, kliniki programu in vitro walczą o pacjentów. A żeby walczyć o pacjentów, to muszą wypuścić w świat wynik dużo większy niż 2 lub 5%. Dzisiaj najlepsze kliniki na świecie programu in vitro w tym jednym przebiegu metody zapłodnienia pozaustrojowego osiągają wynik od 40 do 45%. Oczywiście są ośrodki, w których to prawdopodobieństwo jest poniżej 10 procent. Ale w warunkach konkurencji nikt nie może sobie pozwolić na zejście poniżej 5%. Średnia w Europie, podawana za ubiegły rok, „sukcesów” w przebiegu programu in vitro to jest ok. 28%. Żeby mieć te 28%, to trzeba uzyskać w wyniku stosowanych leków od sześciu do kilkunastu komórek jajowych. Czyli lekarz musi dać duże dawki leków powodujących hiperstymulację jajników. Drugim powikłaniem medycznym są ciąże mnogie. Statystycznie udowodniono, że przed wyborem tych dwóch najlepszych zarodków musimy dysponować ich liczbą od 6 do 8. Mniej niż sześć zarodków – na przykład kiedy wybieramy te dwa najlepsze zarodki spośród trzech – szansa na wynik końcowy pozytywny jest dużo, dużo mniejsza. Jeżeli natomiast liczba zarodków przekracza osiem, to wcale nie rośnie szansa na sukces. Czyli statystycznie dowiedziono, że to jest 6 – 8 zarodków. Podobnie statystycznie udowodniono, że do jamy macicy powinny trafić dwa zarodki. Jak trafia jeden, to szansa jest mniejsza. Jak trafiają dwa, to ta szansa jest optymalna. Jak trafiają 3 – 4 zarodki, czy też 5 zarodków trafia, to oczywiście szansa na ciążę rośnie, ale też rośnie bardzo mocno zagrożenie wystąpieniem ciąży mnogiej. I okazuje się, że pomimo transferu dwóch zarodków do ciąży mnogiej, do ciąży bliźniaczej, dochodzi w ok. 25% przypadków. Jak transfer jest dokonywany przy użyciu trzech zarodków, to ciąża bliźniacza zdarza się już z prawdopodobieństwem powyżej 35%. Oczywiście zdarzają się już wtedy ciąże trojacze. Dlaczego boimy się ciąż mnogich? Z prostego powodu. Pan Bóg nam umożliwił chodzenie w ciąży pojedynczej. 99,9% kobiet chodzi w ciąży pojedynczej. I tak jest w gatunku ludzkim. Ciąża bliźniacza – czy wieloracza – jest zawsze zagrożona ukończeniem przed terminem. Światło jamy macicy nie nadąża ze wzrostem w stosunku do masy dzieci, które się w tej jamie rozwijają. I te włókna mięśniowe rozciągnięte maksymalnie nie wytrzymują tego i dochodzi do poronienia albo porodu przedwczesnego – czyli do ukończenia porodu przed terminem, kiedy dzieci nie są zupełnie zdolne do życia – i następuje ich śmierć czy urodzenie po prostu nieżywych dzieci, albo też urodzenie wcześniaków. A wcześniactwo, niska masa urodzeniowa, obniżona odporność u tych istnień ludzkich, częstość infekcji, jakie zdarzają się u tych noworodków – sprawiają, że jest to najczęstsza dzisiaj przyczyna, która stanowi o śmiertelności okołoporodowej. Czyli ciąża mnoga to jest wzrost powikłań w ogóle w ciąży i wzrost śmiertelności okołoporodowej. Czyli generalnie jest to porażka medycyny rozrodu. I teraz proszę sobie wyobrazić, że małżeństwo siada przed doktorem po raz piąty. I mówi: „Cztery razy już tu byliśmy, podchodziliśmy do programu in vitro. Przebieg programu in vitro ani razu nie dał pozytywnego rezultatu. Jesteśmy piąty raz, ostatni; do tej pory wydaliśmy ponad 100 tys. zł, nie pracowaliśmy przy tym, wszystkie urlopy i dwa lata – wszystko kręciło się tylko i wyłącznie wokół leczenia”. Oczywiście jest płacz, są łzy, jest olbrzymia determinacja… Doktor jest ambitny, chce sprostać temu zadaniu. W wyniku całej procedury finalnie dostaje pod mikroskopem cztery zarodki. No i jest decyzja: chce zwiększyć prawdopodobieństwo doprowadzenia do ciąży. Ale wie, że grozi hiperstymulacja, wie, że grozi wystąpienie ciąży mnogiej i jakie mogą być skutki tej ciąży mnogiej… Ale małżeństwo bardzo nalega i lekarz podejmuje decyzję: „podaję cztery zarodki do jamy macicy”. Pacjentka po dwóch tygodniach dzwoni i mówi: „Jest dodatni test” – i jest największa radość, jest najszczęśliwszą istotą na kuli ziemskiej w tym momencie. Po dwóch tygodniach przyjeżdża, robi USG i dowiaduje się, że w jamie macicy są cztery pęcherzyki ciążowe. Cztery istnienia ludzkie zagnieździły się i się rozwijają. Przez uprzednie razy ani jeden zarodek się nie przyjął, nie zaimplantował się i nie rozwijał. A tym razem wszystkie. Ja widziałem takie zdarzenia. Bo to nie człowiek decyduje, jak to ma być. I co się dzieje dalej? Była wielka radość, a po dziesięciu tygodniach są łzy, płacz – doszło do poronienia… Wobec tego znowu wymyślono – i technicznie w medycynie jest to możliwe – usuwa się dwa pęcherzyki ciążowe poprzez uśmiercenie dwóch płodów. Jest ósmy – dziesiąty – jedenasty tydzień – uśmierca się dwa płody i ciąża jest bliźniacza, rozwija się i szanse jej donoszenia i urodzenia tych dzieci blisko terminu porodu zwielokrotniają się, nie dochodzi do powikłania w postaci poronienia po prostu czy urodzenia nieżywych dzieci. Tak zwana embrioredukcja – znowu bardzo mądre słowo, za którym stoi straszna rzeczywistość zadania śmierci człowiekowi. Oczywiście o tym głośno nikt nie mówi, ale tak się pokolenia stworzonego przez in vitro W 1978 roku, czyli 32 lata temu, doszło do porodu pierwszego dziecka, którego poczęcie nastąpiło w obrębie metody zapłodnienia pozaustrojowego. Wobec tego metoda jest bardzo młoda, do końca nie poznana. Wiele małżeństw, które korzystają z programu in vitro i którym się udaje uzyskać upragnioną ciążę, odpępnia się, zapomina o instytucji, w której byli, i nie chcą mówić o programie in vitro oraz o jego długofalowych skutkach. Im dłużej trwa procedura programu in vitro, tym więcej jest informacji na temat dzieci, do których poczęcia doszło w wyniku zastosowania tej metody. U tych dzieci obserwuje się zdecydowanie więcej nieprawidłowości genetycznych. Zauważono, że występuje u nich nieprawidłowy, zwolniony rozwój psychomotoryczny do drugiego – piątego roku życia. Ten ich rozwój psychomotoryczny później zaczyna się wyrównywać i one doganiają dzieci, które poczęły się w sposób naturalny. Ale nieprawidłowości genetyczne zostają. Udowodniono, że u dzieci poczętych i urodzonych w wyniku użycia metody pozaustrojowej o 30 – 40% wzrasta ryzyko wad genetycznych. I tych doniesień jest coraz więcej…Okrutna selekcja Jan Paweł II zawsze stał na stanowisku, że nauka ma się rozwijać. Że ona ma się rozwijać dla dobra każdego człowieka, dla dobra nas wszystkich. Ale bardzo walczył o to, żeby ten rozwój nie kolidował z godnością i z życiem żadnego człowieka. Spróbujmy zobaczyć, jak to jest w programie in vitro. Życie – nie dla wszystkich dzieci. Wybór – wybieramy spośród tych 6 – 8 zarodków dwa naszym zdaniem najlepsze. „Życie za życie” – tak jest nazywana metoda programu in vitro... Walczymy o poczęcie życia kosztem śmierci innych istnień ludzkich. Mrożenie, embrioredukcja, czyli uśmiercanie tych „nadliczbowych” istnień, które rozwinęły się w jamie macicy, i diagnostyka przedimplantacyjna, która w tej chwili zdobywa salony medyczne. Okazuje się, że taki embrion ośmiokomórkowy na przykład – można mu pobrać tę jedną komórkę, rozłożyć ją na czynniki pierwsze, zobrazować, jaki jest garnitur chromosomów, jaka jest genetyka tej komórki – czyli całego zarodka, bo w każdej komórce będzie to samo – i stwierdzić: zarodek jest chory, jest wada genetyczna. Niestety, takiemu zarodkowi na pewno nie pozwoli się dalej żyć... Diagnostyka przedimplantacyjna to również możliwość wyboru odpowiednich cech naszego potomka. I okazuje się, że w klinikach amerykańskich od jednego procentu wszystkich małżeństw, które się tam zgłaszają i są poddawane programowi in vitro, pada zamówienie na konkretne dziecko. To dziecko musi być obarczone wadą, tak żeby nie mogło być lepszym od rodziców... Niejednokrotnie zamawia się dzieci o określonej płci, o określonym kolorze oczu, włosów itd., itd. Diagnostyka przedimplantacyjna nie służy ludzkości. Odwołując się jeszcze do słów Jana Pawła II, to warto zauważyć to, co on mówi: „od początku istnienia człowieka aż do naturalnej śmierci”. Dzisiaj cywilizacja dobiera się do dwóch etapów naszego życia: kiedy jesteśmy zarodkami, i wtedy, kiedy mamy już po 90 lat na przykład, nie wiemy, jak się nazywamy i gdzie jesteśmy… Jesteśmy „obciążeniem” dla ludzi nas otaczających – i niestety, eutanazja jest już bardzo blisko nas i jeszcze moment, a podobnie jak program in vitro przywędruje również do Polski, jeżeli nie dostanie solidnego oporu i powiedzenia słowa „nie” połączonego z praktycznym działaniem. Bo dorosły człowiek nie pozwoli zrobić sobie krzywdy, natomiast zarodek nie ucieka, jest pod mikroskopem, zdany na naszą łaskę, na łaskę doktora, który za to odpowiada. Tak samo staruszek. Dlatego tak ważne jest, żeby nasze społeczeństwa rozumiały to, że walcząc o życie każdego istnienia na każdym etapie rozwoju człowieka, trzeba widzieć w nim siebie i oddawać cześć dla Pana Boga, który jest stworzycielem życia na a zapobieganie niepłodności Dużo się mówi w medycynie rozrodu na temat przyczyn niepłodności, na temat sposobów leczenia, poświęca się temu 99,9% uwagi. Natomiast zapobieganie niepłodności pomija się milczeniem – o tym się w ogóle nie mówi. Mniemam, że nie wynika to ze złej woli ludzi – lekarzy, którzy nie mówią o tym – myślę, że z braku czasu. Ale generalnie niepłodność jest takim „biznesem”, który przynosi kolosalne pieniądze, więc nie opłaca się jej zapobiegać ani jej leczyć. Po co mówić o czynnikach, które mogą przeciwdziałać tak mocno nasilającemu się zjawisku niepłodności? Czy odważy się dzisiaj lekarz na przykład w najbardziej oglądanym programie telewizyjnym mówić o zachowaniu cnoty czystości? Wyśmieją doktora! Zwariował – w XXI wieku mówi o zachowaniu cnoty czystości! A z moich obserwacji wynika, że rozpoczęcie wczesnego współżycia płciowego wiąże się z większą liczbą partnerów, zanim zawrzemy związek małżeński i będziemy chcieli mieć dzieci. Zarówno wczesne rozpoczęcie współżycia, jak i większa liczba partnerów sprawiają, że często zapadamy na choroby przenoszone drogą płciową. To wcale nie musi być kiła, to nie musi być rzeżączka – jest jeszcze tysiąc różnych innych drobnoustrojów, które w skrytości, prawie bezobjawowo, degradują płodność kobiety i mężczyzny. Degradują zdolność szyjki macicy do produkcji śluzu – a śluz jest takim mostem, po którym plemniki wędrują do jamy macicy i do jajowodów, jest takim mostem płodności. Jeżeli tego śluzu nie ma, plemniki nie wchodzą wyżej. Infekcje dotyczą również układu rozrodczego mężczyzny – maleje liczba plemników, słabnie ich zdolność ruchowa. Warto promować czystość przedmałżeńską. Właściwie lekarz powinien mówić pacjentkom, kiedy przychodzą do lekarza, mając 24 lata, że „to, że jest pani dziewicą, to jest pani wielki sukces i wielki atrybut, i to na pewno nie jest żadna ułomna cecha, tylko może być pani z tego dumna i się tym szczycić”. Ale tylko nieliczni to robią... Należy wyeliminować czynniki szkodliwe, przede wszystkim antykoncepcję. Idziemy do kiosku, kupujemy papierosy, na paczce jest napisane: „Palenie zabija”. Na tabletkach antykoncepcyjnych tak nie jest napisane, a przecież one nie są neutralne dla zdrowia i dla płodności. Odwrotnie: dzisiaj ginekolog bardzo często na byle jaką przypadłość pacjentki, wcale niekoniecznie proszącej o tabletki antykoncepcyjne, proponuje te tabletki. Proszę sobie wyobrazić, że przedstawiciele firm farmaceutycznych, którzy przychodzą do ginekologa, to są przedstawiciele firm produkujących tabletki antykoncepcyjne. Inni przedstawiciele nie przychodzą... 95% leków, które przepisuje ginekolog, to są tabletki antykoncepcyjne. Nie dziwmy się więc, że prawie każda wizyta kończy się wypisaniem recepty na antykoncepcję. Wszędzie się proponuje te tableteczki, nawet młodym dziewczynom, by im zaszczepić taki styl i sposób życia. Pomijam działanie rakotwórcze estrogenów. Estrogeny są potrzebne, to są nasze hormony – hormony kobiece, ale ich stosowanie z zewnątrz, niekontrolowane, długie, doprowadza do zwiększonej częstotliwości zapadalności na nowotwory piersi i na nowotwory trzonu macicy, tylko nie w wieku 25 lat, ale potem – w wieku 50 czy 60 lat, kiedy już nawet nie pamiętamy, że kiedyś się przyjmowało tabletki antykoncepcyjne... Ten fakt jest dzisiaj rzetelnie potwierdzony i znany w kręgach medycznych oraz naukowych. Antykoncepcja hormonalna wywołuje przedwczesne starzenie się szyjki macicy. Pacjentka starzeje się w sensie metrykalnym o rok, a jej szyjka macicy starzeje się o trzy lata. Czyli na przykład po 10 latach stosowania tabletek antykoncepcyjnych kobieta ma 30 lat, a jej szyjka macicy ma już lat 50... I jest problem z poczęciem dziecka – bo są dobre plemniki, są dobre komórki jajowe, ale nie ma mostu… Stąd wymyślono te inseminacje, stąd wymyślono program in vitro. A wystarczyłoby tylko, żeby sięgnąć do innych metod i do innych sposobów… Ale wszyscy wiedzą, że przemysł farmaceutyczny to jest kolosalnie dochodowy interes, w którym antykoncepcja zajmuje jedno z pierwszych miejsc. Jak z tego zrezygnować? Kilkaset czy kilka tysięcy osób na świecie zarabia na tym ogromne pieniądze, eksperymentując na innych i na pewno nie szanując ich zdrowia. Jak wobec tego można się spodziewać obiektywnych informacji, które są podawane w środkach masowego przekazu?… Wręcz w każdej babskiej gazecie są artykuły, „że trzeba żyć swobodnie”, „że trzeba być kobietą wyzwoloną”… Wyzwoloną z czego? By po 30 latach zachorować na raka piersi… Puszczanie takich informacji w eter to jest po prostu działanie zbrodnicze. Ale taki jest świat. Tak to wygląda... Dla zapobiegania niepłodności ważny jest również zdrowy styl życia – nie muszę chyba tego wyjaśniać. Ale ważniejsza jest zmiana modelu starań o pierwszą ciążę. Na pewno mając 20 lat, będziemy zdrowsi i bardziej płodni niż mając 35 lat. Ale mając 25 lub 30 lat, walczymy o to, żeby się wyedukować, żeby zająć jakieś stanowisko, żeby dojść do jakiegoś dobrobytu – dzisiejszego minimum materialnego: samochodu, domu itd., itd. To wszystko sprawia, że my w sposób nieświadomy wpędzamy siebie w populację ludzi, którzy cierpią z powodu niepłodności. No i najważniejszy czynnik – Pan Bóg, który jest dawcą życia i płodności. Bez Jego woli nie powstałby świat, nie powstaliby nasi rodzice, nie powstalibyśmy my. Bez Jego udziału nie jest możliwe poczęcie naszych dzieci. Szanujmy więc Jego zdanie w tej materii i żyjmy w jedności z med. Tadeusz Wasilewski, Białystok źródło: Miłujcie się! 4/2010

Nurt psychoterapii Gestalt opiera się też głównie na założeniu, że to, do czego dążymy i to, co chcemy osiągnąć to po prostu samoakceptacja. Dzięki niej możemy podejmować świadome decyzje i mieć kontrolę nad własnym życiem. Psychoterapia Gestalt prowadzona jest w oparciu o tzw. dialog egzystencjalny między terapeutą a
Naprotechnologia jest metodą, która ma na celu przede wszystkim monitorowanie organizmu i cyklu miesiączkowego kobiety. Dzięki temu możliwe jest wykrycie nieprawidłowości. Opiera się na naturalnych metodach planowania rodziny. Kierowana jest do tych par, których niepłodność wiąże się z problemami, które można wyleczyć. Na czym polega naprotechnologia? Model Creightona Kiedy jest wykorzystywana naprotechnologia? Skuteczność naprotechnologii Naprotechnologia to metoda, która opiera się na obserwacji kobiecego organizmu i jej cyklu miesiączkowego. Obserwacja i diagnostyka trwają zwykle ok. 2 lat. Na początku para uczy się techniki obserwacji (modelu Creightona) i zapisuje wyniki na specjalnej karcie. Równocześnie wykonywane są badania hormonalne i badania mężczyzny. Po wykryciu nieprawidłowości w cyklu przeprowadza się dalszą diagnostykę, a następnie eliminuje problem aż do uzyskania regularnych cykli miesiączkowych i zapłodnienia. Naprotechnologia – model Creightona Polega on na monitorowaniu płodności i cyklu z wykorzystaniem objawów. Chodzi o śluz szyjkowy (to główny marker), wydzielinę z pochwy, intensywność i długość krwawień miesiączkowych czy występowanie plamień lub ich brak. W przypadku modelu Crieghtona nie ma potrzeby mierzenia temperatury. Wszystkie te elementy zapisuje się na specjalnej karcie, a później analizuje. Naprotechnologia – kiedy jest wykorzystywana? Naprotechnologia (a właściwie model Crieghtona) wykorzystywana jest przede wszystkim wtedy, gdy para stara się o dziecko i chce wyznaczyć najkorzystniejszy moment zapłodnienia. Kobieta, która zna swój cykl miesiączkowy i reakcje organizmu, może znacznie łatwiej ustalić swoje dni płodne. Jest też kierowana do par, które borykają się z kłopotem niepłodności czy poronień. Chodzi jednak o takie problemy, które można wykryć dzięki obserwacji i następnie wyleczyć, np. lekami. Naprotechnologia nie sprawdza się w przypadku braku komórek rozrodczych czy innych trwałych problemów, np. nieuleczalnych wad anatomicznych. Naprotechnologia – skuteczność Niektóre źródła podają, że naprotechnologia pomaga począć dziecko w przypadku 40% par, które mają kłopoty z płodnością. Chodzi o te pary, których problemy dotyczą przede wszystkim nieregularnych cykli miesiączkowych kobiety. Dokładna obserwacja organizmu pozwala bowiem wykryć jakiekolwiek odchylenia. Zobacz też: Chcesz urodzić zdrowe dziecko? poznaj 5 ważnych porad Jak długo staracie się o ciążę? Ponad rok. (54%, 5 010 głosów) Kilka miesięcy. (24%, 2 229 głosów) Kilka lat. (23%, 2 108 głosów) Liczba głosów: 9 347 Loading ...
Działalność dropshipping należy zacząć od uruchomienia platformy sprzedażowej, a następnie wybrać produkty i dostawców do współpracy. Warto również zdecydować się na oprogramowanie wspierające integrację, typu Baselinker, które umożliwia niemal w pełni zautomatyzować proces dodawania asortymentu i realizacji zamówienia. Naprotechnologia to metoda naturalnej prokreacji, polegająca na dokładnej obserwacji cyklu miesięcznego kobiet. Naprotechnologia bywa traktowana jako alternatywa dla zapłodnienia in vitro, choć jest zdecydowanie mniej skuteczna. Co to jest naprotechnologia i na czym polega leczenie niepłodności naprotechnologią? spis treści 1. Czym jest naprotechnologia? 2. Trzy etapy badań naprotechnologicznych 3. Komu może pomóc metoda profesora Thomasa Hilgersa? 4. Naprotechnologia a in vitro 5. Niepłodność a bezpłodność 6. Niepłodność mężczyzn i kobiet 7. Skuteczność naprotechnologii 8. Naprotechnologia - koszt leczenia rozwiń 1. Czym jest naprotechnologia? Twórcą naprotechnologii jest prof. Thomas Hilgers. W latach 90. XX wieku zajął się problemem niepłodności u kobiet. Niepłodność to możliwa do wyleczenia niezdolność do zajścia w ciążę, często mylona z trwałą bezpłodnością. Zobacz film: "Rozenek szczerze o in vitro" Przedmiotem badań naprotechnologii jest więc nie tylko badanie organizmu kobiety i jego reakcji, ale też poznawanie przyczyny niepłodności i jej leczenie. Hilgers twierdzi, że większość par ma problemy z niepłodnością z powodu błędnej diagnozy lekarskiej. Naprotechnologia (naprotechnology), posiłkując się modelem Creightona, wykazuje ewentualne nieprawidłowości kobiecego cyklu, szanując jednocześnie stanowisko Kościoła w kwestii naturalnej prokreacji (naprotechnologia a Kościół). 2. Trzy etapy badań naprotechnologicznych Naprotechnologia korzysta z modelu Craightona, opierającego się na dokładnej obserwacji śluzu, wydzieliny pochwowej, długości, obfitości i regularności krwawień, a także plamień międzyokresowych. Metoda może być stosowana nawet do 2 lat i dzieli się na trzy etapy. W etapie pierwszym metody naprotechnologii kobieta uczy się obserwować organizm i skrupulatnie zapisywać wszelkie zmiany na karcie pacjentki. Lekarz przeprowadza również badania hormonalne i ogólne. Naprotechnologia obejmuje również badanie męskiego nasienia, w celu wykluczenia problemów ze strony partnera. Nasienie pobiera się z perforowanego pojemniczka umieszczanego w pochwie kobiety podczas stosunku. Wiąże się to po raz kolejny z poszanowaniem tradycji katolickich i wykluczeniem konieczności użycia prezerwatywy czy masturbacji w celu zdobycia próbki. Drugi etap badań naprotechnologicznych polega na analizie zapisków, badaniach laboratoryjnych i ewentualnym uregulowaniu cyklów miesięcznych. To wtedy określa się też przyczynę niepłodności, czyli ideę badań naprotechnologii. Trzeci etap obejmuje próby poczęcia i okres ciąży. 3. Komu może pomóc metoda profesora Thomasa Hilgersa? Niestety, metoda naturalnej prokreacji nie pomoże parom borykającym się z ciężkim uszkodzeniem jajowodów, ostrą endometriozą, poważnymi defektami anatomicznymi u obojga partnerów i w stanach po usunięciu jajników, macicy, jajowodów czy jąder. Postawienie odpowiedniej diagnozy może jednak nakierować kobiety na wdrożenie leczenia albo ustalić odpowiedni moment na powtórzenie próby poczęcia. Naprotechnologia jest metodą naturalną, nieingerującą w organizm kobiety, szanującą poglądy religijne i wysoce skuteczną w przypadku par, mających potencjał zdrowotny do rozmnażania, jednak przejawiających problemy z zapłodnieniem. Warto pamiętać, że naprotechnologia dla mężczyzn (naprotechnologia a niepłodność męska) również może okazać się pomocna w diagnostyce problemów z powiększeniem rodziny. 4. Naprotechnologia a in vitro Naprotechnologia czy in vitro? Naprotechnologia jest często błędnie nazywana metodą alternatywną dla in vitro. W rzeczywistości oba terminy nie mogą być porównywane. In vitro to zapłodnienie pozaustrojowe, natomiast naprotechnologia to przede wszystkim diagnozowanie i doprowadzenie do zapłodnienia metodą naturalną, wspomaganą jedynie dokładną obserwacją cyklu kobiety. 5. Niepłodność a bezpłodność Niepłodność stwierdzana jest po roku regularnych stosunków seksualnych (3-4 razy w tygodniu) bez żadnej antykoncepcji. Według Światowej Organizacji Zdrowia jest to choroba cywilizacyjna, podobnie jak cukrzyca, miażdżyca, reumatyzm czy alkoholizm. Leczenie niepłodności opiera się głównie na farmakoterapii, niekiedy konieczny jest zabieg chirurgiczny. Bezpłodność to natomiast trwała niezdolność do zostania rodzicem, której nie jest w stanie zmienić współczesna medycyna. Leczenie bezpłodności nie jest możliwe, jedyną szansą na posiadanie dziecka stanowi zapłodnienie pozaustrojowe in vitro lub adopcja. 6. Niepłodność mężczyzn i kobiet Niepłodność u mężczyzn najczęściej spowodowana jest zmniejszoną liczbą plemników w nasieniu, ich nieprawidłową budową lub ruchliwością. Mniejsza ilość niż 20 milionów plemników w 1 ml spermy i ruchliwość na poziomie 1-3 często odpowiadają za problemy z płodnością. Podobnie jest w przypadku niewłaściwej wielkości plemników. Niepłodność u kobiet często ma związek z nieregularnymi miesiączkami, nieprawidłowym funkcjonowaniem jajowodów lub problemami z owulacją. Duże znaczenie ma także psychika. 7. Skuteczność naprotechnologii Skuteczność naprotechnologii wynosi 97 procent, natomiast nie w leczeniu niepłodności, ale w diagnozowaniu przyczyny problemów z zajściem w ciążę. Naprotechnologia jako metoda leczenia niepłodności może sprawdzić się w przypadku endometriozy, nieprawidłowej owulacji, torbieli jajników i zaburzeń hormonalnych. Leczenie niepłodności naprotechnologią nie przyniesie efektu u osób z problemami genetycznymi, defektami anatomicznymi, poważnymi skutkami endometriozy oraz uszkodzeniami układu rozrodczego. 8. Naprotechnologia - koszt leczenia Cena naprotechnologii nie należy do niskich, jest co prawda uzależniona od konkretnej diagnozy, zaleconych badań i czasu trwania leczenia, ale ostateczna kwota może być zbliżona do in vitro. Bardzo często ta metoda leczenia niepłodności zajmuje około dwóch lat, wymaga regularnych wizyt lekarskich i przeprowadzenia wielu dodatkowych testów. Naprotechnologia w Polsce jest coraz bardziej popularna, ceny leczenia różnią się w zależności od miasta i konkretnej kliniki. Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza. polecamy Wtedy na żółto zabarwionej w świetle UV płytce substancje widać jako ciemne plamki. Inna metoda wizualizacji plamek polega na umieszczeniu płytki w komorze jodowej lub krótkotrwałym zanurzeniu w naczyniu z odpowiednim roztworem wywołującym a następnie wygrzaniu płytki w podwyższonej temperaturze (zazwyczaj nie wyższej niż 120 oC).

Model Creightona jest zarazem naturalną metodą antykoncepcji, jak i sposobem na zwiększenie swoich szans na poczęcie dziecka. Polega na obserwacji swoistych „biomarkerów”, śluzu szyjki macicy, aby wyznaczyć dni płodne u kobiety. Chociaż ze względu na swoje religijne korzenie metoda budzi kontrowersje, jej skuteczność w roli antykoncepcji jest porównywalna z konwencjonalnymi środkami, a wielu bezdzietnym parom pozwoliła się doczekać potomstwa. Niepłodność jest bardzo częstym problemem - więcej niż co dziesiąta para ma problem z poczęciem dziecka. Jego źródłem równie często są kobiety (35%) jak i mężczyźni, a u co piątej pary nie udaje się znaleźć przyczyny tego stanu. Model Creightona opiera się na obserwacji zewnętrznych przejawów zmian hormonalnych, które zachodzą w trakcie cyklu miesięcznego kobiety. Są nimi zmiany charakteru śluzu szyjkowego oraz wydzieliny pochwy, długość i intensywność krwawień miesiądzczkowych oraz występowanie plamień pomiędzy nimi. Dzięki temu można wyznaczyć dni płodne u kobiety. Model Creightona stanowi modyfikację metody Billignsów, a badania nad nim rozpoczęto już w latach 70’. Jak wykazuje The Journal of Reproductive Medicine, w roli metody antykoncepcji odznacza się on 99,5% skutecznością, czyli na 1000 par tylko 5 zachodzi w ciążę. Podobną cechują się tabletki antykoncepcyjne, natomiast prezerwatywa nawet niższą (ok. 97%). Jako naturalna metoda wspomagania płodności właściwie stosowany model Creightona może doprowadzić do zapłodnienia u ponad 70 na 100 par, w połączeniu z innymi metodami (np. naprotechnologią), jak piszą autorzy publikacji w Canadian Family Physician. Ponieważ model jest dość skomplikowany, wymaga odpowiedniej edukacji partnerów oraz nadzoru, aby jego stosowanie było skuteczne. Tym zadaniem zajmuje się instruktor modelu Creightona Instruktor modelu Creightona uczy świadomego współżycia Osoby zainteresowane modelem Creightona na początku odbywają wstępne szkolenie, które trwa około godziny. Następnie nad parą, która pragnie stosować model Creightona, czuwa instruktor, z którym spotykają się w regularnych odstępach czasu. Aby zostać instruktorem, należy zdobyć odpowiednie kwalifikacje podczas 13-miesięcznego kursu. Wspólnie z parą ustala indywidualny harmonogram spotkań, który jest dostosowany do ich potrzeb, każde z nich o długości 1,5 h. W ciągu pierwszego roku odbywa się 8 takich spotkań, w tym 5 w pierwszych 3 miesiącach, a kolejne co 6-12 miesięcy. Wiele par uważa, dzięki modelowi Creightona umacnia się ich relacja, a współżycie zaczyna być wyrazem wzajemnego szacunku oraz darem, który należy właściwie wykorzystywać. W odróżnieniu od konwencjonalnych metod antykoncepcji, w których współżycie jest spontaniczne, partnerzy uczą się, jak rozpoznawać dni, w których kobieta jest płodna. Instruktor modelu Creightona pokazuje zatem, jak współżyć świadomie, do czego niezbędna jest odpowiednia komunikacja między partnerami. Do wyznaczenia dni płodnych służą obserwacje śluzu szyjkowego. Pozwala to ustalić dzień miesiączki, w którym dochodzi do owulacji. Kiedy jest najbardziej przezroczysty, rozciągliwy i śliski (tzw. „śluz płodny”), to sygnał, że kobieta jest gotowa do zapłodnienia. Te zmiany korelują z fizjologicznymi wahaniami poziomu estrogenów (żeńskich hormonów płciowych), które zachodzą w trakcie cyklu miesięcznego kobiety. Instruktora modelu Creightona można znaleźć za pomocą witryny internetowej Fertility Care Centers of Poland. Wstęp na szkolenie wprowadzające zwykle nie jest odpłatny, ale za udostępnienie materiałów należy uiścić opłatę w wysokości 50 zł. Spotkanie szkoleniowe to wydatek ok. 150 zł (2 godziny). Bibliografia: Hilgers, TW; Stanford, JB (1998). "Creighton Model NaProEducation Technology for avoiding pregnancy. Use effectiveness.". The Journal of Reproductive Medicine 43 (6): 495–502. Tham, Elizabeth, Karen Schliep, and Joseph Stanford. "Natural procreative technology for infertility and recurrent miscarriage Outcomes in a Canadian family practice." Canadian Family Physician (2012): e267-e274;

Com o Creighton conheci melhor o meu corpo e até me aproximei do meu marido que participava dos encontros e me “vigiava” para fazer tudo certinho quando eu estava com preguiça. Fomos abençoados com um bebê no sexto mês de utilização do método e aguardamos com amor a chegada do nosso primeiro filho em Abril de 2020!”

Może jeszcze to się przyda: WYKAZ LEKARZY I INSTRUKTORÓW NAPROTECHNOLOGÓW Lekarze naprotechnolodzy WOJEWÓDZTWO KUJAWSKO - POMORSKIE Bydgoszcz Grażyna Pachecka specjalista ginekolog, położnik [email protected] 603 216 316 WOJEWÓDZTWO LUBELSKIE Lublin Maciej Barczentewicz specjalista ginekolog, położnik [email protected] 601 164 316 Lublin Anna Dzioba specjalista medycyny rodzinnej [email protected] (81) 442 92 20 WOJEWÓDZTWO MAŁOPOLSKIE Kraków Leszek Lachowicz specjalista ginekolog, położnik 663178699 WOJEWÓDZTWO MAZOWIECKIE Warszawa Piotr Klimas rezydent z ginekologii i położnictwa Warszawa Aleksandra Baryła specjalista ginekolog, położnik Warszawa Natalia Szuszczewicz lekarz stażysta [email protected] 533 252 380 Warszawa Wiktor Miechowski specjalista medycyny rodzinnej [email protected] 510 344 100 WOJEWÓDZTWO PODLASKIE Białystok Tadeusz Wasilewski specjalista ginekolog, położnik [email protected] (85) 653 12 70 WOJEWÓDZTWO ŚLĄSKIE Skoczów Adam Kuźnik specjalista medycyny rodzinnej [email protected] 783 378 686 Bielsko - Biała Daria Makuła – Wesołowska rezydent chorób wewnętrznych [email protected] 504 776 461 Bielsko - Biała Marcin Wesołowski rezydent patomorfologii [email protected] 504 776 461 Rydułtowy s. Augustyna Milej specjalista ginekolog, położnik [email protected] Instruktorzy Modelu Creighton POLSKA WOJEWÓDZTWO DOLNOŚLĄSKIE Wrocław Agata Aniszczyk Practitioner Intern [email protected] 697 782 456 WOJEWÓDZTWO KUJAWSKO POMORSKIE Inowrocław Marzena Lewandowska Practitioner [email protected] 783 369 378 WOJEWÓDZTWO LUBELSKIE Lublin Anna Dzioba Practitioner Intern [email protected] ( 81) 442 92 20 Lublin Małgorzata Pezda Practitioner Intern [email protected] 513 532 746 Lublin Anna Wojtyła Practitioner [email protected] 663 205 031 Lublin Monika Szczepaniak Practitioner Intern [email protected] 605 991 266 WOJEWÓDZTWO LUBUSKIE Sulechów k/ Barbara Jasińska Practitioner Intern [email protected] 607 661 338 WOJEWÓDZTWO ŁÓDZKIE Wieluń Anna Dziuba - Marzec Practitioner [email protected] 607 822 291 WOJEWÓDZTWO MAŁOPOLSKIE Kraków Beata Helizanowicz Practitioner [email protected] 607 331 933 Kraków Iwona Koprowska Practitioner Intern [email protected] 510 090 696 Kraków Piotr Michalski Practitioner Intern [email protected] 889 015 556 Kraków Anna Orkisz Practitioner [email protected] 601 053 629 Kraków Izabela Salata Practitioner [email protected] 503 536 604 Kraków Marta Wierzbicka - Kuczaj Practitioner [email protected] 664 243 829 Tarnów Agnieszka Juszczyk Practitioner [email protected] 693 110 006 WOJEWÓDZTWO MAZOWIECKIE Warszawa Edyta Kopera Practitioner Intern [email protected] 791 999 684 Warszawa Elżbieta Marchlewska Practitioner [email protected] 609 358 846 Warszawa Małgorzata Mąsiorska Practitioner Intern [email protected] 603 155 751 Warszawa Agnieszka Pietrusińska Practitioner [email protected] 796 740 115 Warszawa Hanna Kamińska Practitioner [email protected] 607 180 325 Warszawa Magdalena Wójcik Practitioner Intern [email protected] 504 191 938 Radom Katarzyna Kaszo - Stanik Practitioner [email protected] 510 052 049 Warszawa Natalia Suszczewicz Practitioner Intern [email protected] 533 252 380 WOJEWÓDZTWO PODLASKIE Białystok Agnieszka Ostrowska Practitioner Intern [email protected] (85) 653 12 70 Białystok Agata Szadowska Practitioner Intern [email protected] (85)653 12 70 Białystok Marta Wiesławska Practitioner Intern (85) 653 12 70 WOJEWÓDZTWO POMORSKIE Gdańsk Aleksandra Gucka Practitioner Intern [email protected] 504 686 992 WOJEWÓDZTWO ŚLĄSKIE Mysłowice Ewa Jurczyk Practitioner [email protected] 882 795 099 Milówka Katarzyna Morzy Practitioner [email protected] 505 682 499 WOJEWÓDZTWO WARMIŃSKO - MAZURSKIE Olsztyn Lena Szturomska - Józwik Practitioner Intern [email protected] 609 925 755 WOJEWÓDZTWO WIELKOPOLSKIE Poznań Paulina Michalska Practitioner Intern [email protected] 661 145 459 Poznań Mirosława Szymaniak instruktor [email protected] 667 296 723 Poznań Magdalena Urbanowicz Practitioner Intern [email protected] 501 594 954 WOJEWÓDZTWO ZACHODNIOPOMORSKIE Szczecin Katarzyna Sachaj Practitioner Intern [email protected] 503 398 303 Szczecin Karolina Klek Practitioner Intern [email protected] 693 867 762 IRLANDIA Salthill, Galway Agata Baranowska Practitioner Intern [email protected] 353 87 6184939 Newtown – abbey, Antrim Ludwika Ukleja Practitioner Intern [email protected] 44 798328992 NIEMCY Bochum Ewa Tomiak Practitioner Intern [email protected] 49 1746822957 USA Bronx, NY Joanna Nycz - Wasilec Practitioner [email protected] 1 718 542 7325 SZKOCJA Kirkcaldy Justyna Szewczyk Practitioner Intern [email protected] 447569 803903 Strony www zawierające informacje i artykuły dotyczące naprotechnologii:
To co bolało „w sercu” przechodzi potem na ciało. Ciało pamięta nasze traumy zbierane przez lata. Metoda Feldenkraisa uczy układ nerwowy radzenia sobie z bólem i resetuje mózg, resetuje relację między układem pobudzania i hamowania. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak to wszystko funkcjonuje.
Data aktualizacji: 28 grudnia 2021 Chęć posiadania dziecka, staranie się o nie i ciąża to jeden z najpiękniejszych momentów w życiu. Ważne żeby decyzja o powiększeniu rodziny była podjęta zgodnie przez obojga partnerów, świadomie i przemyślanie. Jeśli w związku zapada zgodność co do planowania potomka to warto mieć kontrolę nad poczęciem, a także nad ciążą. Jak naturalnie zaplanować ciążę? Na czym polega naturalne planowanie rodziny? I czym są metody naturalnego planowania rodziny? Odpowiedź poniżej. Naturalne planowanie rodziny, tak aby zajść w ciążę, polega na obserwowaniu rytmu kobiecego ciała, tego jak przebiega jej cykl menstruacyjny i kiedy przypadają dni płodne. To one właśnie są kluczowe, ponieważ w tym czasie występuje największe prawdopodobieństwo zajścia w ciążę. Średnio owulacja, czyli dni płodne, przypadają na 14 dzień cyklu (pierwszym dniem cyklu jest pierwszy dzień miesiączki). Żywotność komórki jajowej to około jeden do dwóch dni, ale dni płodne to okres około pięciu-sześciu dni. Wynika to z faktu, że plemniki żyją dłużej, więc do zapłodnienia komórki może dojść dzięki plemnikom, które trafiły tam nawet cztery dni przed komórką jajową. Kalendarzyk małżeński Jest jedną z najstarszych metod naturalnego planowania rodziny. Występuje pod wieloma nazwami: kalendarzyk małżeński, kalendarzyk miesiączkowy itp. Jego najpopularniejszymi odmianami są metoda Ogino-Knausa i Metoda Dni Standardowych. Podstawą kalendarzyka jest założenie, że czas pomiędzy jajeczkowaniem a końcem cyklu miesiączkowego zawsze wynosi 14 dni, natomiast czas od początku cyklu do jajeczkowania jest różnej długości. Na tej podstawie prowadzi się obserwacje organizmu kobiety przez co najmniej 12 miesięcy, aby określić dni płodne potrzebna jest długość najkrótszego i najdłuższego cyklu w ciągu roku. Początek dni płodnych oblicza się na podstawie najkrótszego cyklu odejmując liczbę 18 od liczby wszystkich dni. Np. jeśli cykl ma 24 dni, odejmujemy 18 i zostaje sześć, czyli dni płodne rozpoczynają się w szóstym dniu cyklu. Koniec dni płodnych oblicza się z najdłuższego poprzez odjęcie liczby 11, czyli jeśli cykl ma 31 dni to odejmujemy od nich 11 i uzyskany wynik 20 (dwudziesty dzień cyklu) będzie końcem dni płodnych. Naturalna płodność – jak ją obserwować? Aby naturalnie zajść w ciążę kobieta powinna nauczyć się obserwować swoje ciało. Jest kilka charakterystycznych objawów dla owulacji, czyli najlepszego momentu na zapłodnienie: Śluz – po skończonej menstruacji w szyjce macicy zaczyna się zbierać śluz. W początkowej fazie jest on gęsty i biały. Z czasem gdy komórka jajowa dojrzewa staje się rzadszy i bardziej przeźroczysty. Gdy całkowicie straci kolor i zmieni gęstość rozpoczynają się dni płodne. Proces ten trwa około sześciu dni. Temperatura – w trakcie owulacji standardowa temperatura ciała kobiety wzrasta o około dwie dziesiąte stopnia Celsjusza. Warto obserwować temperaturę przez cały cykl menstruacyjny, wtedy z łatwością zaobserwuje się skok temperatury w trakcie owulacji. Ból owulacyjny – występuj u niektórych kobiet. Spowodowany jest produkcją pęcherzyka z komórką jajową. W zależności od tego, w którym jajniku w danym miesiącu dojrzewa komórka jajowa po jego stronie wyczuwalny jest ból. Dolegliwości mogą pojawić się również na wysokości lędźwiowego odcinka kręgosłupa. Owulacja najczęściej rozpoczyna się około jednego do dwóch dni po ustaniu bólu. Plamienie owulacyjne – pojawia się u niektórych kobiet w związku ze zmianami hormonalnymi. Nie jest tak intensywne jak krwawienie w trakcie okresu, raczej delikatne i krótkotrwałe. Poprawa samopoczucia – to psychiczny objaw, który doświadcza część kobiet. Na krótko w trakcie dni płodnych poprawia się ogólne samopoczucie i kondycja organizmu. Może występować również podwyższone libido. Bóle piersi – gdy pojawiają się w okolicach 14 dnia cyklu są zwiastunem owulacji i dni płodnych, natomiast gdy pojawiają się później świadczą o zmianach hormonalnych i zbliżającej się menstruacji. Przeczytaj też: 8 sposobów na zwiększenie płodności Metody rozpoznawania dni płodnych Istnieje kilka metod jakimi może posługiwać się kobieta obserwująca swoje ciało. Kilka z nich wykorzystuje objawy owulacji takie jak śluz czy temperatura. Innymi wskaźnikami mogą być obserwacja szyjki macicy i objawów jajeczkowania, a także kalkulacja. Wszystkie metody można stosować samemu w zaciszu domowym, nie wymagają specjalistycznego sprzętu itp. Wystarczy karta obserwacji, a w przypadku mierzenia temperatury termometr dopochwowy. Jednak wybierając metody wielowskaźnikowe, które wymagają wnikliwych obserwacji warto udać się na kurs do wykwalifikowanego nauczyciela metod naturalnego planowania rodziny, który dokładnie wyjaśni zasady działania metody. Metoda Billingsów inaczej nazywana też oceną śluzu szyjkowego. Jak sama nazwa wskazuje polega na obserwacji śluzu płodnego. Założenie tej metody polega na tym, iż najlepiej stosunek uprawiać w momencie pojawienia się śluzu ponieważ wtedy zachodzi największe prawdopodobieństwo zajścia w ciąże. W ramach tej metody warto nauczyć się rozpoznawania śluzu niepłodnego i płodnego. Ten pierwszy jest ciężki, zawiesisty często w białym lub żółtym kolorze, daje uczucie suchości w pochwie. Śluz płodny jest kleisty, przeźroczysty, sprawia wrażenie wilgotności. Uwaga, w przypadku infekcji pochwy śluz może odbiegać od normy. Dla uzyskania optymalnych wyników obserwacji zaleca się jej stosowanie przez przynajmniej rok. Metoda Creightona podobnie jak w metodzie Billingsów bada się w niej śluz szyjkowy. Wszystkie zaobserwowane wyniki dotyczące śluzu szyjkowego, wydzieliny z pochwy, intensywności krwawień miesiączkowych i tych śródcyklicznych notuje się na karcie obserwacji i oznacza się odpowiednimi kolorami. Metoda termiczna polega na obserwacji standardowej temperatury ciała kobiety. Najlepiej mierzyć ją rano, zaraz po obudzeniu się. Według tej metody dni płodne występują w momencie wzrostu temperatury od około dwóch dziesiątych stopnia Celsjusza do około sześciu dziesiątych stopnia. Owulacja trwa tyle dni ile utrzymuje się podwyższona temperatura i jest najlepszym momentem na zajście w ciąże. Warto pamiętać, że wyniki pomiaru temperatury mogą być zakłócone przez stany podgorączkowe i infekcje. Metody objawowo-termiczne w zależności od kombinacji wskaźników, które się stosuje nazywane metodą: Kippleyów, Kramarek lub metodą niemiecką. Polega na połączeniu obserwacji temperatury, śluzu, a także samobadania szyjki macicy. Według ekspertów jest jedną z najskuteczniejszych metod naturalnego planowania ciąży. Jednak warunkiem jest stosowanie jej przez co najmniej sześć miesięcy. Metoda Rötzera choć polega na kontroli tych samych wskaźników co metody objawowo-termiczne (śluz, temperatura i szyjka macicy), to cechuje się własną interpretacją uzyskanych danych. Jej autor podkreśla, że aby prawidłowo ją stosować należy nauczyć się jej od osoby wykwalifikowanej w naturalnym planowaniu rodziny. Podstawą metody jest obserwacja temperatury. Mierzy się ją codziennie i wyniki nanosi na wykres. Na jego podstawie wyznacza się podstawową linię czyli zwyczajową temperaturę dla organizmu. Dniami płodnymi będę te, w których przez przynajmniej 3 dni z rzędu występuje podwyższenie o minimum dwie dziesiąte stopnia. Wyniki ze wszystkich śledzonych wskaźników notuje się na karcie obserwacji. Metoda podwójnego sprawdzenia nazywana również metodą angielską. Jej podstawowym założeniem jest nauka rozpoznawania pierwszego i ostatniego dnia płodności. Wskaźniki, które wykorzystuje się przy tej metodzie to: podstawowa temperatura ciała, śluz szyjki macicy, objawy szyjki, a także kalkulacje i obliczanie poszczególnych dni cyklu. Wybór odpowiedniej metody zależy od indywidualnych upodobań kobiety, od tego jakie wskaźniki chce obserwować, a także która metoda jest dla niej najłatwiejsza. Czytaj też: Dieta przyszłego ojca. Co zwiększa płodność mężczyzny? Naturalne metody antykoncepcji – stosowanie i skuteczność Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny? Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami na temat zdrowia i zdrowego stylu życia, zapraszamy na nasz portal ponownie!
Jest to metoda terapeutyczna, która za cel bierze sobie usprawnienie ruchowe pacjenta przez wyeliminowanie nieprawidłowych odruchów, a także odpowiedni wpływ na jego mięśniowe napięcie
Obserwacji cyklu w metodzie Naprotechnologii dokonuje się za pomocą modelu Creightona. Polega on na zapisywaniu na karcie obserwacji biologicznych markerów, które są kluczowe dla zdrowia i płodności kobiety. Te „biomarkery” są wyznacznikami czasu płodności i niepłodności. Nie jest to jednak metoda kalendarzykowa stosowana przez nasze mamy. Nie zakłada ona także dokonywania codziennych pomiarów temperatury, ani badania szyjki macicy. Jedyne obserwacje dokonuje się przy każdej wizycie w toalecie i zajmują one raptem kilka sekund, przez co metoda ta nie jest wcale uciążliwa, a jest za to bardzo miarodajna. Obserwacje polegają przede wszystkim na dokładnym opisie śluzu szyjkowego, ale również różnego rodzaju krwawień lub ich braku i dostarczają istotnych informacji na temat faz płodności i niepłodności w cyklu oraz stanu zdrowia ginekologicznego i rozrodczego kobiety. Badacze zauważyli, że wraz ze zbliżaniem się do owulacji, istotnie zmienia się śluz szyjkowy. Jest go znacznie więcej, staje się bardziej przejrzysty i rozciągliwy. Jednocześnie zmniejsza się jego lepkość i zawartość leukocytów. Przetrwanie plemników zależy bezpośrednio od obecności płodnego typu śluzu produkowanego przez szyjkę macicy w czasie owulacyjnym i się prawidłowego wyznaczania dni płodnych jest niezmiernie ważne. Dla zdrowych par dokładna wiedza o dniach płodnych może okazać się wystarczająca do uzyskania poczęcia. Ale dla niepłodnych par także jest bardzo ważna. Przy nieregularnych cyklach w każdym miesiącu owulacja może różnie wypaść. Stres czy też inne czynniki jak alkohol nie są też tu bez znaczenia. Dlatego uproszczenie, że owulacja wypada około 14go dnia cyklu jest często mylące. W jednym cyklu może to być dzień 14ty, w kolejnym 9ty, a w jeszcze następnym 21szy, a często badania krwi trzeba wykonać w konkretnym dniu cyklu (np. 7 dni po owulacji) by uzyskać najbardziej miarodajne wyniki. Także niektóre leki są skorelowane z dniami płodnymi. Dlatego też, aby w ogóle ruszyć z procesem leczenia para musi poświęcić minimum jeden miesiąc na naukę modelu Creightona. Ponadto karta obserwacji jest już pierwszą wskazówką dla lekarza o występujących u danej kobiety nieprawidłowościach w cyklu i badaniach, które w związku z tym powinien jej zlecić. Mogą to być kwestie, których sama wcześniej nie zauważyła np. dłuższa niż średnia miesiączka, brązowe plamienia, mało płodnego śluzu itp. Te nieprawidłowości mogą już wskazywać na konkretne problemy np. hormonalne, zanim jeszcze wykonane zostały badania z krwi. Modelu Creightona uczą certyfikowani instruktorzy. Ważne jest, aby modelu uczyć się od nich, a nie od innej pary, która już go stosuje. Instruktorzy musieli przejść długie szkolenie w języku angielskim, dysponują książką z obrazkami (bardzo pomocna przy pierwszych próbach opisu swojego śluzu) oraz wiedzą o różnych typach kobiecych cykli i obserwacji. Znajoma para może mieć zupełnie inne cykle od Twoich i nie będzie w stanie Ci poradzić co do prawidłowości zapisu obserwacji, które u niej np. nigdy nie wystąpiły. Instruktorzy służą pomocą przy każdej wątpliwości i dużo zapisów na karcie na początku niektórych instruktorów modelu Creightona: LINK nHYE4Wo.
  • b1i875qanx.pages.dev/73
  • b1i875qanx.pages.dev/6
  • b1i875qanx.pages.dev/64
  • b1i875qanx.pages.dev/37
  • b1i875qanx.pages.dev/36
  • b1i875qanx.pages.dev/99
  • b1i875qanx.pages.dev/6
  • b1i875qanx.pages.dev/59
  • metoda creightona na czym polega